Crowdsourcing, czyli jak tłum tworzy Internet
Mówi się, że Internet rozbija więzi społeczne, atomizuje społeczeństwo, że internauci to odludki siedzące samotnie w domach, stroniące od towarzystwa. Że młodzież cały czas z nosami w smartfonach odcina się od rzeczywistości i ogłupia. Ostatnie kilka lat w Fundacji i poszukiwanie w internetach pozytywów przekonało mnie jednak, że internauci chcą i potrafią się organizować i działać wspólnie. Gdyby nie ludzie tacy jak oni, siedzielibyśmy w erze internetu łupanego, bez wikipediopodobnych projektów, bez oprogramowania open source i portali społecznościowych, płacąc za wszystko, co w Internecie widzimy. Co ma z tym wspólnego crowdsourcing? I co to w ogóle jest ten crowdsourcing?
Crowdsouring – co to takiego?
Crowdsourcing to proces polegający na pozyskiwaniu zasobów od tłumu – dużej, zazwyczaj rozproszonej geograficznie i zróżnicowanej grupy osób. Współpracę z tłumem zawiązuje się w celu znalezienia rozwiązania problemu, stworzenia czegoś nowego lub chęci wymiany wiedzy i doświadczenia. Zaletą crowdsourcingu jest możliwość zasięgnięcia opinii szerokiego grona osób, posiadających różną wiedzę, umiejętności, poglądy, dzięki czemu łatwiej jest znaleźć optymalny pomysł czy rozwiązanie.
Crowdsourcing analogowy
Nie jest to zjawisko nowe – gdyby nie crowdsourcing, w 1858 roku nie powstałby pierwszy słownik języka angielskiego – Oxford English Dictionary. Na pomysł napisania go wpadła grupa naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Szybko okazało się jednak, że opracowanie setek tysięcy haseł może być zadaniem ponad ich siły. Zaprosili wtedy do pomocy studentów-wolontariuszy. Każdy z nich opracował małe zadanie, zadania zostały następnie sprawdzone i złożone i tak powstał słownik.
Crowsouring internetowy
Boom na wykorzystanie crowdsourcingu rozpoczął się jednak wraz z upowszechnieniem Internetu. Dzięki Internetowi – narzędziu do masowej komunikacji – zyskaliśmy dostęp do milionów ludzi, których potencjalnie nigdy byśmy nie spotkali w „realu”, pozwolił także łatwiej organizować ich pracę. Co ważne – każdy może korzystać z crowdsourcingu: firmy szukające opinii nt. nowego produktu wprowadzonego na rynek, jednostki naukowe, prowadzące badania na szeroką skalę, czy organizacje pozarządowe, realizujące projekty wspólnie z internautami.
Crowdsouring w praktyce
W swojej pracy skupiam się głównie na badaniu tych ostatnich. Jestem pod wielkim wrażeniem projektów, których celem jest kolektywne gromadzenie i porządkowanie wiedzy (np. Otwarte Zabytki, Wikipedia), rozwiązywanie problemów w przestrzeni miejskiej (HejtStop, NaprawmyTo.pl), organizowanie pomocy humanitarnej (Ushahidi), rozwój nauki (Zooniverse, Khan Academy), czy dziennikarstwo obywatelskie. W każdym przypadku grunt to dobra koordynacja działań tłumu, opowiadanie historii prowadzącej do celu i motywowanie internautów-wolontariuszy do angażowania się w projekt. I wszystko się da :)
O crowdsourcingu pewnie jeszcze nie raz wspomnę na ZTWI, bądźcie czujni :)