Przyzwyczailiśmy się do tego, że jeśli chcemy skorzystać z jakiejś usługi w Internecie, wchodzimy na wybraną stronę i… po prostu z niej korzystamy, nie płacąc. Jak to się dzieje: dlaczego usługi w Internecie są za darmo?
Uczestniczyłam ostatnio w paru bardzo ciekawych wydarzeniach związanych z technologiami, przyszłością Internetu i ich wpływem na ludzi. Premiera Pisma: Jak naprawić Internet, spotkania Women in Technology i Geek Girls Carrots, Festiwal Cyfryzacji i Festiwal Przemiany natchnęły mnie do wyprodukowania kilku nowych wpisów, opierających się na przekonaniu, że dla własnego dobra musimy siebie i innych edukować z tego, jak Internet działa od kuchni i jakie ma to dla nas skutki. Dziś pierwszy z nich, a kolejne we wtorki :)
***
Wstęp
Z wielu usług internetowych możemy korzystać bez płacenia za nie pieniędzmi:
- możemy czytać artykuły na portalach informacyjnych,
- założyć skrzynkę pocztową i wysyłać maile,
- oglądać filmy na YouTubie,
- korzystać z komunikatorów: czatów, rozmów telefonicznych i video, etc.
Gdybyśmy chcieli przenieść taki model z Internetu do świata realnego, mogłoby to wyglądać na przykład tak: wchodzimy do fabryki samochodów, wybieramy jakiś podstawowy model i radośnie wyjeżdżamy nim bez płacenia. Byłoby fajnie, prawda? ;)
Nie jest to jednak możliwe: wszak każdy samochód ma swoją cenę, na którą składają się: technologie, części, praca ludzi, podatki i masa innych opłat.
Jak to zatem możliwe, że usługi w Internecie są za darmo?
No cóż, prawda jest taka, że usługi te nie są za darmo – płacimy za nie, chociaż możemy nie zdawać sobie z tego sprawy.
Analogicznie do przykładu z samochodem, każda usługa internetowa nie bierze się z powietrza i ma swoją cenę: aby ją stworzyć, również potrzebne są technologie, części, praca ludzi, podatki i masa innych opłat. Firmy, które je dostarczają, muszą pokryć te koszty i chcą – co normalne – zarobić.
Skoro zatem nie zawsze płacimy za usługi internetowe pieniędzmi, to czym za nie płacimy?
Najczęściej informacjami o nas samych: naszymi danymi osobowymi, informacjami o naszych nawykach, zachowaniach i upodobaniach oraz – naszą uwagą.
W dużym skrócie: model biznesowy wielu usług dostępnych w Internecie polega na gromadzeniu informacji o użytkownikach i spieniężaniu ich.
Przykład: poczta elektroniczna
Załóżmy, że korzystasz z poczty elektronicznej firmy X. Firma ta wie o tobie m.in.:
- w jakim jesteś wieku,
- jaką masz płeć,
- gdzie mieszkasz,
- kiedy najczęściej wysyłasz i odbierasz maile,
- o czym piszesz w mailach.
Część z tych informacji podałeś/-aś w formularzu rejestracyjnym, część została uzupełniona podczas analizy twojego zachowania w Internecie.
Dane te są dość dokładne, dlatego jeśli do firmy X zgłosi się producent szamponu, chcący dotrzeć z reklamą do kobiet w wieku 19-25 z dużych miast, które komentują na blogach posty o kosmetykach, a ty akurat pasujesz do tego profilu, producent ten jest w stanie dużo zapłacić za wyświetlenie ci reklamy.
Plusy:
- Być może wyświetli ci się reklama produktu lub usługi, których poszukiwałeś/-aś i które będą dla ciebie bardzo korzystne.
Minusy:
- Poprzez profilowanie docierają do ciebie nie tylko reklamy kosmetyków i innych dóbr, ale też reklamy polityczne (możesz je sprawdzić za pomocą wtyczki Kto cię namierzył), czy niebezpieczne, wprowadzające w błąd fake newsy. A ponieważ mówi się, że plotka powtórzona tysiąc razy staje się prawdą, to będąc bombardowanym ze wszystkich stron fake newsami, możesz nieopatrznie stać się ofiarą dezinformacji.
Przykład: aplikacje do przejazdów
Są aplikacje:
- które podpowiedzą ci, jak możesz dostać się z punktu A do punktu B za pomocą komunikacji miejskiej w wybranym mieście.
- za pomocą których możesz zamówić taksówkę i śledzić przebieg trasy na mapie z GPS.
- do tzw. car poolingu, czyli umawiania się na wspólne przejazdy.
Jakie informacje gromadzą?
- Kiedy, skąd i dokąd jedziesz, jaką ocenę dostałeś/-aś od taksówkarza lub kierowcy. Dostawcy usług zapisują historię twoich przejazdów, porównują ją z zachowaniami innych użytkowników, analizują trendy i sprzedają te informacje tym, którzy z jakichś powodów chcą za nie płacić.
Plusy gromadzenia informacji:
- Masz szybki dostęp do tras, z których często korzystasz –> możesz szybciej skorzystać z usługi.
- Dostawca usług może udostępniać takie dane np. władzom miast, które na ich podstawie mogą usprawniać działanie usług komunikacji miejskiej, czy organizacji ruchu drogowego.
Minusy:
- Informacje o tym, kiedy nie ma cię w domu, albo gdzie i kiedy najczęściej jeździsz (czyli gdzie cię można spotkać), mogą są dostać w niepowołane ręce, np. złodzieja lub stalkera.
Przykład: aplikacje dla sportu i zdrowia
Kiedy wychodzisz na rower, albo pobiegać, włączasz aplikację, która monitoruje, jaki dystans pokonałeś/-aś, w jakim czasie, ile spaliłeś/-as kalorii, etc. Wynik pokazuje na mapie. Możesz go udostępnić np. w mediach społecznościowych.
Możesz także używać aplikacji, które monitorują twój stan zdrowia, jakość snu, czy samopoczucie.
Jakie informacje gromadzą?
- Kiedy, gdzie, ile czasu ćwiczysz, jakie są twoje ulubione formy aktywności fizycznej.
- Jaki jest twój stan zdrowia.
Plusy:
- Możesz monitorować swoje postępy, motywować się do dalszej aktywności fizycznej.
- Możesz śledzić swój stan zdrowia – jeśli coś się zmieni i cię zaniepokoi, być może zachęci cię to do wizyty u lekarza, dla którego raport z aplikacji może być wskazówką przy diagnozie.
Minusy:
- Jeśli nieopatrznie udostępnisz wyniki swoich treningów w mediach społecznościowych publicznie, osoby niepowołane mogą dowiedzieć się, gdzie mieszkasz (bo najczęściej włączasz GPS tuż pod domem na początku treningu), gdzie cię można spotkać i kiedy nie ma cię w domu.
- Informacje o tym, kiedy nie ma cię w domu, albo gdzie i kiedy najczęściej trenujesz (czyli gdzie cię można spotkać), mogą są dostać w niepowołane ręce, np. złodzieja lub stalkera.
Na zapleczu Internetu
Skąd reklamodawcy wiedzą, o czym myślisz? Czy są w stanie odgadnąć Twoje ukryte pragnienia? Czego potrzebują, żeby w ułamkach sekund dopasować swoją reklamę i skąd wiedzą, czy klikniesz? Zajrzyj z nami na zaplecze Internetu. (źródło: Panoptykon)
Temat modeli biznesowych usług internetowych jest oczywiście tematem baaaardzo rozległym – w tym artykule poruszam tylko jego małą część, żeby “z grubsza” zobrazować, jak to działa. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, jak działa profilowanie i targetowanie w Internecie, polecam animację, infografikę i raport o zapleczu Internetu przygotowane przez Fundację Panoptykon.
Podsumowanie
W Internecie jak w świecie realnym: prawie nic nie jest za darmo. Jeśli otrzymujemy jakąś usługę bezpłatnie, warto sprawdzić, dlaczego tak się dzieje:
- Czy jest to jakaś usługa non-profit, tworzona przez organizację pozarządową (jak Wikipedia) albo przez sektor publiczny w ramach misji społecznej?
- Jeśli jest to usługa biznesowa, to co jest walutą, którą za nią płacimy: nasze dane? Nasza uwaga?
- I w końcu, kiedy wiemy, jakie dane zostawiamy dostawcy usługi, warto zadać pytanie: komu, w jakim celu i na jakich zasadach są one udostępniane (czy mają szanse dostać się w niepowołane ręce) i jakie może to dla nas generować plusy i minusy.
Zawsze warto być podejrzliwym!
A Wy zastanawiacie się czasem, jakie informacje o sobie udostępniacie, kiedy korzystacie z Internetu? I czy macie sposoby na to, żeby te informacje nie dostały się w niepowołane ręce? Dajcie znać w komentarzu :)
***
Zostańmy w kontakcie!
Jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami, zachęcam do:
- dodania kanału z wpisami https://zrobtowinternecie.pl/ do czytnika RSS, np. Feedly.
- zapisania się na newsletter ZTWI (klik!) – w każdy wtorek przypomnę ci o nowym wpisie.
(Obrazek: Miguel Á. Padriñán, CC0)